Trish
Obudziłam się niewiele przed dziewiątą. Poprzedniego dnia do późna siedziałam z Annie w bibliotece uniwersyteckiej, kując i rozmawiając na prawilne tematy. Bardzo polubiłam Rudą, mamy całkiem podobne zainteresowania i przyjemnie się z nią dyskutuje.
Przeciągając się, uśmiechnęłam się pocieszona perspektywą weekendu. Wstałam, sprawdziłam czy Rose wciąż śpi i ogarnąwszy się poszłam pobiegać.
~ około pół godziny później ~
Dyszałam lekko zmęczona kilkukilometrowym truchtem i kiedy wbiegłam na teren uczelni zaczęłam iść. Zmierzałam w kierunku siostrzeństwa, jednak tak jakoś wyszło, że dotarłam na boisko do kosza.
Może zadzwonię do Annie i spytam czy nie chce ze mną zagrać? - myślałam.
Jednak zanim zdążyłam sobie odpowiedzieć na to pytanie, usłyszałam znajomy głos.
- Jesteś Trish, tak?
Odwróciłam się, by ujrzeć przyjaźnie uśmiechającą się brunetkę z zeszytem A4 po pachą.
- Alex Collins, chodzimy razem na wykłady - wyciągnęła do mnie rękę.
O. Stąd kojarzyłam jej głos. Musiałam ją kiedyś usłyszeć na sali.
- Tak to ja, miło mi - potrząsnęłam jej dłonią - Mogę ci w czymś pomóc? - zapytałam zaciekawiona.
- Nie, nie, po prostu pomyślałam, że się przywitam. No i tak właściwie... - chwyciła się za łokieć - Słyszałam trochę o tobie od Christiana.
Na dźwięk tego imienia gwałtownie wzrosła moja czujność.
- Jesteście przyjaciółmi?
- Coś w tym rodzaju - rzekła neutralnym tonem Alex - Mówił, że jesteś odrobinę walnięta, ale warto z tobą chwilę porozmawiać.
Po tym tekście odrobinę się nadąsałam, lecz już po chwili przywróciłam swój normalny wyraz twarzy oraz wykonałam głęboki skłon.
- Co robisz o tak wczesnej porze? - wczesnej jak na studenta - Większość ludzi siedzi o tej porze w domu i popija poranną herbatkę - jeszcze jeden skłon.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Myślę, że właśnie dlatego wychodzę wcześniej. Nie ma ludzi. Nikt się nie błąka i nie przeszkadza - usłyszałam jak ziewa.
- Nie przeszkadza w czym? - przyciągnęłam kolano do klatki piersiowej.
- Sama zobacz.
Z tymi słowami Alex podeszła do mnie i otworzyła swój zeszyt.
- Wo - było to jedyne, co mogłam wykrztusić.
Na pierwszej stronie notesu oprócz wypisanego imienia i nazwiska znajdował się piękny szkic, przedstawiający dziewczynkę siedzącą na huśtawce. Ubrana była w jasną, letnią sukienkę, a w ręce trzymała czterolistną koniczynę.
- Piękne - wydusiłam z siebie z podziwem.
- Dzięki - odparła usatysfakcjonowana brunetka - To moja siostra.
Jeszcze raz przeniosłam wzrok na rysunek i przyjrzałam dziecku. Faktycznie, z wyjątkiem koloru włosów, wyglądało właściwie identycznie jak Alex.
- Niezwykłe - dodałam jeszcze z uśmiechem, po czym spojrzałam na godzinę w telefonie - Muszę zmykać. See ya around, Alex! - z tymi słowami odbiegłam w swoją stronę, a dziewczyna odmachała mi na pożegnanie.
Przeciągając się, uśmiechnęłam się pocieszona perspektywą weekendu. Wstałam, sprawdziłam czy Rose wciąż śpi i ogarnąwszy się poszłam pobiegać.
~ około pół godziny później ~
Dyszałam lekko zmęczona kilkukilometrowym truchtem i kiedy wbiegłam na teren uczelni zaczęłam iść. Zmierzałam w kierunku siostrzeństwa, jednak tak jakoś wyszło, że dotarłam na boisko do kosza.
Może zadzwonię do Annie i spytam czy nie chce ze mną zagrać? - myślałam.
Jednak zanim zdążyłam sobie odpowiedzieć na to pytanie, usłyszałam znajomy głos.
- Jesteś Trish, tak?
Odwróciłam się, by ujrzeć przyjaźnie uśmiechającą się brunetkę z zeszytem A4 po pachą.
- Alex Collins, chodzimy razem na wykłady - wyciągnęła do mnie rękę.
O. Stąd kojarzyłam jej głos. Musiałam ją kiedyś usłyszeć na sali.
- Tak to ja, miło mi - potrząsnęłam jej dłonią - Mogę ci w czymś pomóc? - zapytałam zaciekawiona.
- Nie, nie, po prostu pomyślałam, że się przywitam. No i tak właściwie... - chwyciła się za łokieć - Słyszałam trochę o tobie od Christiana.
Na dźwięk tego imienia gwałtownie wzrosła moja czujność.
- Jesteście przyjaciółmi?
- Coś w tym rodzaju - rzekła neutralnym tonem Alex - Mówił, że jesteś odrobinę walnięta, ale warto z tobą chwilę porozmawiać.
Po tym tekście odrobinę się nadąsałam, lecz już po chwili przywróciłam swój normalny wyraz twarzy oraz wykonałam głęboki skłon.
- Co robisz o tak wczesnej porze? - wczesnej jak na studenta - Większość ludzi siedzi o tej porze w domu i popija poranną herbatkę - jeszcze jeden skłon.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Myślę, że właśnie dlatego wychodzę wcześniej. Nie ma ludzi. Nikt się nie błąka i nie przeszkadza - usłyszałam jak ziewa.
- Nie przeszkadza w czym? - przyciągnęłam kolano do klatki piersiowej.
- Sama zobacz.
Z tymi słowami Alex podeszła do mnie i otworzyła swój zeszyt.
- Wo - było to jedyne, co mogłam wykrztusić.
Na pierwszej stronie notesu oprócz wypisanego imienia i nazwiska znajdował się piękny szkic, przedstawiający dziewczynkę siedzącą na huśtawce. Ubrana była w jasną, letnią sukienkę, a w ręce trzymała czterolistną koniczynę.
- Piękne - wydusiłam z siebie z podziwem.
- Dzięki - odparła usatysfakcjonowana brunetka - To moja siostra.
Jeszcze raz przeniosłam wzrok na rysunek i przyjrzałam dziecku. Faktycznie, z wyjątkiem koloru włosów, wyglądało właściwie identycznie jak Alex.
- Niezwykłe - dodałam jeszcze z uśmiechem, po czym spojrzałam na godzinę w telefonie - Muszę zmykać. See ya around, Alex! - z tymi słowami odbiegłam w swoją stronę, a dziewczyna odmachała mi na pożegnanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz