Rano o siódmej obudził mnie budzik. Wstałam z łóżka, przetarłam oczy, przebrałam się w leginsy, luźny t-shirt oraz sportowe buty. Zaraz potem, nawet nie czesząc włosów, wyszłam z pokoju pobiegać. Mój współlokator jeszcze spał. Kiedy byłam już przy drzwiach wyjściowych z akademika, a mój wzrok był skierowany na smartfona, iż ponieważ włączałam Endomondo i muzykę wpadłam na jakiegoś penera. Zlustrowałam go tylko lekko skrzywiona, po czym ruszyłam w swoją stronę. Chłopak odwzajemnił spojrzenie lecz nie było ono wrogie tak jak moje. Popatrzył na mnie z zawadiackim uśmieszkiem, przy tym wyglądając na najebanego.
W czasie biegu kminiłam co ten koleś robił przy siostrzeństwie o tak wczesnej porze. Może się z kimś... tak to jest najbardziej prawdopodobne - parsknęłam śmiechem. Chłopak miał krótkie blond włosy, był również wysoki i wyglądał na zbyt wyluzowanego.
Po czterdziestu minutach wysiłku wróciłam do pokoju, a potem od razu wzięłam prysznic, po czym uczesałam i zrobiłam makijaż, bo przecie dzisiaj rozpoczęcie. Gdy wyszłam z łazienki, Ryan już nie spał.
- Dobry... - westchnęłam beznamiętnie, kierując się w stronę szafy, aby znaleźć jakieś wyjściowe ciuchy.
- D-dobry. - oznajmił chłopak z parszywym uśmiechem. Wspomniałam, że miał już na sobie koszulę?
No i na ten moment to tyle z naszej konwersacji.
Ehh... zawsze coś.
No więc skierowałam się w stronę szafy. Wybrałam ubrania, poszłam do łazienki, przebrałam się i kiedy już się cała ogarnęłam oraz miałam WYJŚĆ z pokoju ktoś (coś) chwycił mnie za śnieżnobiałą koszulę:
- Nie napastuj mnie, proszę - oznajmiłam dosadnie.
- Uważaj, bo zacznę - popatrzył na mnie spod grzywki. - Idę z tobą - stwierdził beznamiętnie.
- Słuchaj, suchoklatesie. Chodzę na siłownię kilka razy w tygodniu, biegam i wpierdalam białko - popatrzyłam na niego krzywo. - I ty mówisz… że chcesz mnie napastować!?
- … - przewrócił oczami. - Dobra, cicho… Idę z tobą.
- Jak musisz… - odpowiedziałam beznamiętnie, kierując się w stronę wyjścia z akademika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz