środa, 9 marca 2016

Co on miał dokładnie na myśli? - Rose

Kiedy Annie i Trish wróciły do pokoju zdjęłam słuchawki z uszu i zapytałam:
- Co się stało się?
- Gwałciciel! Mamy zboczeńca w akademiku... - westchnęła blondynka.
- Chwila moment - złączyłam wątki - A ty nie miałaś z własnej woli...
- NIE! - krzyknęła.
- Oj, no doszło do małego nieporozumienia - przewróciła oczami rudowłosa.
- A no chyba, że tak - wymamrotałam - Bez sensu - stwierdziłam z pełną kulturą.
- Czyli on myślał, że ja takie rzeczy chcę z nim... - Trish zbladła.
- Tak, dokładnie takie... - uśmiechnęłam się ironicznie.
- Ale ty głupia kobieto jesteś... Liczyłaś na bezinteresowną przyjaźń z jego strony? - zapytał, patrząc na blondynkę spod grzywki Ryan, którego imię wyjawiła mi przed piętnastoma minutami Annie.
- N-no tak...
- ... - wtedy pierwszy raz ujrzałam oczy blondyna, ponieważ ten odgarnął długą grzywkę, która wcześniej zasłaniała mu praktycznie całą górną połowę twarzy. - Jesteś cholernie naiwna... - westchnął, patrząc z zażenowaniem na Trish, a potem otworzył półkę szafki nocnej, wyjął paczkę papierosów i wyszedł z pokoju.
Wyglądał poważnie i zdecydowanie, co więcej jego zimny wzrok i bardzo ciemne tęczówki utkwiły mi w pamięci. Miał podkrążone, zmęczone i lodowate oczy przez co przeszedł mnie dreszcz. Albo mam złe szkła w okularach albo zauważyłam delikatnie zarysowaną bliznę na czole chłopaka.
- A temu co? - zapytała zmieszana Annie.
- Czy ja wiem... - popatrzyłam w jej stronę, lekko skołowana.
Trish się nie odezwała, za to wydawało się, że wzięła sobie do serca słowa studenta.
... Kuźwa, zara mi się mózg przegrzeje!
Jakieś 10 minut później pożegnałyśmy się z Annie oraz udałyśmy się do pokoju obok. Wzięłam prysznic, zjadłam kolację no i położyłam się do łóżka.
Robi się tu coraz ciekawiej... - pomyślałam, a zaraz potem oddałam się w objęcia Morfeusza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz