Rose
~ Następny dzień ~
Obudziłam się o 8 rano. Spojrzałam na moją współlokatorkę, która właśnie wyszła z łazienki.
No tak, o 9 mamy rozpoczęcie. Skrzywiłam się na samą myśl o tym, że muszę ruszyć dupe. Fatalny początek dnia. Jedyne o czym jestem w stanie teraz myśleć, to o rankedzie w League of Legends. Ile gier mnie ominie?
Trish zdawała się kompletnie zapomnieć o wczorajszych wydarzeniach i nie martwiła się zbyt moim stanem poddepresyjnym, za co ją doceniam, ponieważ nie chciało mi się odpowiadać na żadne pytania.
- Za chwilę wszyscy będą chcieli wziąć prysznic i zabraknie ciepłej wody, więc lepiej idź teraz - rzuciła tylko przez ramię, szukając czegoś w szufladzie.
- Ta - mruknęłam, po czym z gracją ruszyłam ku łazience.
Chciałam od razu przejść do rzeczy, jednak jakoś doszło do tego, że spojrzałam na swoje odbicie w lustrze nad umywalką.
O ja pierdolę, co ja widzę!
Podziękowałam jakiejś sile wyższej za to, iż kazała mi tam spojrzeć. Gdyby tak się nie stało, pokazałabym się wszystkim z masłem na głowie całej studenckiej społeczności i zostałabym szkolnym pośmiewiskiem.
Szybko umyłam włosy, ubrałam się w jakieś galowe szmaty, po czym pędem ruszyłam w kierunku głównego budynku kampusu.
Po piętnastu minutach byłam już na miejscu. Zaczęłam rozglądać się obojętne. Sami studenci, profesorowie i emeryci.
Chwila, co? Nevermind.
W każdym razie zajęłam miejsce i czekałam na rozwój zdarzeń. Po chwili zauważyłam znajomą sylwetkę. Gapiłam się i gapiłam, ale ciągle nie mogłam złączyć wątków kim jest ta osoba i skąd ją znam. W każdym razie ta kmina zajmowała moją głowę jakieś… 30 sekund? Potem zauważyłam coś bardziej intrygującego. Jakaś wysoka, ruda lasia usiadła sobie koło mnie. Lecz nie to mnie intrygowało. Obok niej siedział jakiś koleś w czarnej koszuli, czarnych spodniach i… uwaga. Czarnych butach! Dziewczyna wydawała się nie być zbytnio zadowolona z obecności tego… kogoś. Chwila moment. TO TEN KOLEŚ OD DYWANIKA!
- Ej, ty! - wydarłam japę.
- Kto? - zapytała skołowana dziewczyna.
- Nie ty! On! - odpowiedziałam pewnie.
- Co ja… ? - spytał uśmiechając się pod nosem.
- No… - wymamrotałam. - Nic, nieważne! - powiedziałam speszona.
- Lol - skomentowała siedząca między nami niewiasta.
- Grasz w lol’a? - zapytałam podnosząc brew.
- Nie - odpowiedziała.
- A masz lapka?
- Ano, mam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz