Annie
Obudziłam się około ósmej rano. Wstałam po chwili z łóżka, przetarłam oczy, po czym uznałam, iż zjem śniadanie i udam się, jak zawsze w soboty, na siłownię. Zawsze chodziłam tam przed południem, ponieważ potem jest ludziuf jak mrówkuf.
Na owej siłowni spotkałam Andrew. Jest nawet spoko, mamy wspólne tematy, więc dobrze nam się rozmawia. Po treningu, kiedy już wychodziliśmy, przed wyjściem zauważyłam stojącego Leona. Był nadzwyczaj radosny. Chociaż... czy on przypadkiem nie jest taki zazwyczaj? Nieważne.
- Siema, Annie - wyszczerzył się blondyn, a ja lekko skrzywiłam, bo czułam w jego zachowaniu podstęp.
- No he... - Andrew mi przerwał.
- No i na chuj tu przyszedłeś, co? - zapytał.
- A wy co, pokłóceni? - zmarszczyłam brwi.
- No wiesz... - zaczął Leon.
- Ta pizda zgubiła moją żyletkę - wymamrotał Andrew.
- Tniesz się? - zapytałam ironicznie.
- Nie - spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Taka do golenia? - dopytywałam się.
*kminy Annie*
Skoro powiedział żyletka, to pewnie chodzi mu o maszynkę do golenia... czyli goli nogi?
- Ta.
- Nóg?
- Między innymi.
- Lol - przewróciłam oczami. - A mówią, że to kobiety mają humorki - uśmiechnęłam się ironicznie.
- Co nie? - zapytał inteligentnie Leon.
- Wy głupi jesteście - zaśmiałam się.
Zaraz potem w trójkę wyszliśmy z siłowni i skierowaliśmy się w stronę akademika. Uznałam, iż odprowadzę tych pedałów. Wbiłam na chwilę do ich pokoju, ale po krótkim czasie wyszłam w obawie o własne życie.
- Annie, słuchaj, chciałabyś gdzieś ze mną wyjść? - zapytał Leon, gdy ja byłam już przy drzwiach.
- Umm, pewnie - uśmiechnęłam się. - Tylko kiedy i gdzie?
- Jutro o szesnastej, możesz? - spytał niepewnie.
- Jasne - stwierdziłam, po czym pożegnałam się z chłopakiem i ruszyłam w swoją stronę.
Po drodze spotkałam Christiana.
- Co ty tu znowu robisz? - zapytał, nawet się nie witając, co odebrałam negatywnie.
- Byłam u Andrew i Leona - oznajmiłam sucho. - Czemu pytasz? - skrzywiłam się.
- A, no nic, nie ważne, nie przepadam za tymi półmózgami... 95% mięśni, 5% mózgu - przewrócił oczami.
- Aha? - powiedziałam zdegustowana. - Skoro tak ci nie pasują, to po prostu o nich nie wspominaj - odburknęłam, po czym oddaliłam się bez słowa. - Co to miało być? - wymamrotałam pod nosem, wychodząc z bractwa.
Na owej siłowni spotkałam Andrew. Jest nawet spoko, mamy wspólne tematy, więc dobrze nam się rozmawia. Po treningu, kiedy już wychodziliśmy, przed wyjściem zauważyłam stojącego Leona. Był nadzwyczaj radosny. Chociaż... czy on przypadkiem nie jest taki zazwyczaj? Nieważne.
- Siema, Annie - wyszczerzył się blondyn, a ja lekko skrzywiłam, bo czułam w jego zachowaniu podstęp.
- No he... - Andrew mi przerwał.
- No i na chuj tu przyszedłeś, co? - zapytał.
- A wy co, pokłóceni? - zmarszczyłam brwi.
- No wiesz... - zaczął Leon.
- Ta pizda zgubiła moją żyletkę - wymamrotał Andrew.
- Tniesz się? - zapytałam ironicznie.
- Nie - spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Taka do golenia? - dopytywałam się.
*kminy Annie*
Skoro powiedział żyletka, to pewnie chodzi mu o maszynkę do golenia... czyli goli nogi?
- Ta.
- Nóg?
- Między innymi.
- Lol - przewróciłam oczami. - A mówią, że to kobiety mają humorki - uśmiechnęłam się ironicznie.
- Co nie? - zapytał inteligentnie Leon.
- Wy głupi jesteście - zaśmiałam się.
Zaraz potem w trójkę wyszliśmy z siłowni i skierowaliśmy się w stronę akademika. Uznałam, iż odprowadzę tych pedałów. Wbiłam na chwilę do ich pokoju, ale po krótkim czasie wyszłam w obawie o własne życie.
- Annie, słuchaj, chciałabyś gdzieś ze mną wyjść? - zapytał Leon, gdy ja byłam już przy drzwiach.
- Umm, pewnie - uśmiechnęłam się. - Tylko kiedy i gdzie?
- Jutro o szesnastej, możesz? - spytał niepewnie.
- Jasne - stwierdziłam, po czym pożegnałam się z chłopakiem i ruszyłam w swoją stronę.
Po drodze spotkałam Christiana.
- Co ty tu znowu robisz? - zapytał, nawet się nie witając, co odebrałam negatywnie.
- Byłam u Andrew i Leona - oznajmiłam sucho. - Czemu pytasz? - skrzywiłam się.
- A, no nic, nie ważne, nie przepadam za tymi półmózgami... 95% mięśni, 5% mózgu - przewrócił oczami.
- Aha? - powiedziałam zdegustowana. - Skoro tak ci nie pasują, to po prostu o nich nie wspominaj - odburknęłam, po czym oddaliłam się bez słowa. - Co to miało być? - wymamrotałam pod nosem, wychodząc z bractwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz