Rose
Emmm noo... - drapałam się po głowie zdezorientowana. - T-to paaa...
- Ehh, narka...
Po tym wydarzeniu niczym duch wróciłam do pokoju. Czemu aż tak spanikowałam? Przecie to nie w moim stylu! Jestem zwierzęciem bez uczuć, obojętna wszystkiemu oraz kowalem własnego losu! Nie mogą mną miotać jakieś bezsensowne ludzkie uczucia! Nie! No, po prostu, kurwa, no nie!
Po powrocie zjadłam obiad, po czym oddałam się zaciekłej grze w Lol'a. Niestety, nie dość, że cały czas myślałam o zdarzeniu w holu, to jeszcze gonił mnie czas i do osiemnastej miałam się kulturalnie wynieść z pokoju. Oczywiście, mogłam zostać oraz wziąć udział w zabawie z moją współlokatorką, ale jakoś mi się to nie uśmiecha. Kiedy była już 17.50, a Trish czekała na owego "Christiana", ja biorąc laptopa pod pachę, telefon i słuchawki oraz kocyk wyniosłam się z pokoju. Kurwa, wolę spędzić czas z satanistą oraz lasią, której praktycznie nie znam niż... nawet mi to przez gardło nie przejdzie. Nie żebym była aseksualna, ale uważam, że w pierwszym dniu, pierwszego roku i jeszcze na jeden numerek... to nie w moim stylu.
Otworzyła mi rudowłosa, przyjaźnie się uśmiechając. Za nią ujrzałam chłopaka siedzącego w kącie pokoju, bawiącego się scyzorykiem. Ehh, nevermind. Chyba nie jest aż tak niebezpieczny skoro Annie jest aż tak spokojna? Oby...
- Chcesz się czegoś napić? Od razu mówię nie serwujemy alkoholu. Woda, sok pomarańczowy i wszystkie rodzaje herbat w tym odchudzająca - powiedziała, siadając na łóżku.
- Poproszę zieloną bez cukru... - wymamrotałam pod nosem.
- O-ookay. Jak chcesz to się tu jebnij z tym laptopem - oznajmiła wskazując wzrokiem na łóżko.
- Dzięki! - odpowiedziałam, bo właśnie tego oczekiwałam. Lol, ciepła herbatka, słuchawki i kocyk. Jak u mamusi. No nie, mama powiedziała by mi, że za dużo gram... No więc nawet lepiej!
Annie czytała jakiś magazyn, ten chory pojeb w kącie robił... to co robił. A ja se partyjkę w Lol'a wygrałam. I tera następna!
- Słuuuchaj, a czemu tak wogle ty się tu z tym całym dobytkiem wyniosłaś? - spytała zaciekawiona dziewczyna.
- Moja współlokatorka zaprosiła chłopaka. Będą się bawić, a ja nie chce w tym uczestniczyć. - popatrzyłam nią kątem oka.
- ... już!? - odezwała się zdziwiona. - Chwila moment... Trish?
- Znasz ją? - zapytałam, podnosząc brew.
- Chodzimy razem na wykłady... nie wiedziałam, że ona w te klimaty. Wiesz wydawała się mega spokojna i... i wogle - kminiła Annie.
- Ano widzisz... Cicha woda dupy rwie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz