Trish
Rose wydawała się... spokojna. Tak, spokojna. Nie mogę powiedzieć, że jej nie lubię, ale mojego serca nie ujęła. Z początku czułam się zestresowana, tym bardziej jak poczułam wzrok współlokatorki padający na moje ręce. Przez kilkanaście minut obserwowała jak rozpakowywałam się i układałam wszystko w szafkach. Nie mówiła zbyt wiele. Tak właściwie, to od naszej krótkiej rozmowy po moim wbiciu do pokoju nie powiedziała nic. Absolutnie. Leżała tylko ze słuchawkami w uszach i myślała o czymś.Nie miałam zbyt wiele rzeczy, więc uporządkowanie wszystkiego minęło w mgnieniu oka.
Położyłam ręce na biodrach i zaczęłam zastanawiać co ze sobą zrobić. Rose chyba nie miała ochoty na rozmowę, toteż tę opcję odrzuciłam od razu. Co z tą muzyką w pokoju 32? Może jednak powinnam tam zajrzeć?
Nie mając innego wyjścia, wyszłam na korytarz. Od razu usłyszałam stłumioną muzykę i parę innych głosów jej wtórujących.
Już miałam otworzyć drzwi, gdy nagle usłyszałam krzyk.
- USTANÓW NAD NIMI PRZEKLEŃSTWO, A STRACH NIECH STOI PO PRAWICY JEGO!
- TAAAK... i-i w ogóle...!
Ja walę. Co. Się. Tutaj. Zadziało. Oczy niemal wyszły mi z orbit, gdy słuchałam dalej dziwnych okrzyków wydobywających się z pokoju 23.
- GDY SĄDZON JEST, NIECH WYJDZIE POTĘPIEŃ, A MODLITWA JEGO NIECH ZMIENI SIĘ SIĘ W PRZEKLEŃSTWO!
Dobra. To jest, kurwa, nieśmieszne. Ktokolwiek mieszka w sąsiednim pokoju, musi być mocno pojebany. I walnięty. I niebezpieczny.
Muszę jak najszybciej spierdzielać. Jak mnie przyłapią to nie ma co liczyć na cudowne ocalenie.
Biegiem rzuciłam się w kierunku (pozornie) bezpiecznego pokoju i dopadłam klamkę.
- Czemu nie chcą się otworzyć?! - wykrzyczałam z paniką.
Szarpałam drzwi z całych sił, ale nic się nie działo. To jakieś czary?! Ktoś sobie ze mnie kpi?!
Poczułam na czole formujące się krople potu.
W końcu w akcie obrony odwróciłam się gotowa na atak. Nic. Póki co akademik jest martwy. Jedyną osobą jaką tu spotkałam jest Rose, która w ogóle nie wynurza się z pokoju. Czyżby muzyka w pokoju 32 służyła tylko zagłuszeniu czarnej mszy w pokoju 23?! Czy wszyscy ludzie w tym akademiku są satanistami?!
Stojąc tyłem do drzwi, niechcący nacisnęłam na klamkę łokciem i wleciałam do środka.
O... to ja miałam pchać, a nie ciągnąć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz