Annie
- Więc taki był twój plan? - spojrzałam na Leona kątem oka.- Dokładnie - wyszczerzył się.
- Mogłam się tego spodziewać - westchnęłam z uśmiechem - Podoba mi się twój sposób myślenia.
- No... podejrzewam! - przewrócił oczami chłopak, a potem dodał - Stawiam ci drinka!
Ekhem. No więc zatargał mnie do klubu. Tyle że nie do byle jakiego! Jednego z najbardziej popularnych w mieście. Osobiście, chciałam skupić się na nauce, ale nie mogłam mu odmówić... To byłoby niekulturalne z mojej strony.
- Mimo wszystko... nie za wcześnie? - zapytałam, podnosząc brew. Do klubów nie przychodzi się o osiemnastej.
- A zgodziłabyś się, gdybym zaprosił cię później? - powiedział z ironią w głosie.
- Yyyy... no nie - chytry jest.
- No właśnie. Poza tym nie martw się, jakoś wrócimy do akademika - uśmiechnął się, a ja zaczęłam zastanawiać się czy to aby na pewno dobry pomysł, żeby tu zostać.
No, ale któryś kieliszek z kolei zrobił swoje.
~Kilka godzin później~
Bawiłam się w najlepsze. Poznałam wiele ciekawych ludzi. Victorię, którą znalazłam leżącą półprzytomną pod stołem czy Nicka, który wdał się w bójkę z Leonem. Zaraz potem zostali przyjaciółmi. Wiecie... najpierw dajemy sobie w mordę, a dopiero potem przedstawiamy. To normalne. Za to ja w czasie pobytu w klubie kilka razy zdzieliłam blondyna torebką. Nie toleruje kończyn górnych płci przeciwnej na moich szanownych czterech literach.
- Zostaw mnie! Ja żyje w abstynencji, zboczeńcu! - krzyknęłam oburzona.
- W abstra co?! - wydarł ryja.
- CELIBACIE, KURWIU! - i wtedy pierwszy raz oberwał torebką.
- Phi! Od kiedy? - zapytał z ironią.
- Od... - zamyśliłam się - Od... A co cię to obchodzi! Może od tygodnia, a może od roku!?
- Stawiam pisiond na tydzień! - krzyknęła Victoria, ledwo stojąc na nogach.
- I ty przeciwko mnie, Brutusie? - popatrzyłam na nią z wyrzutem.
Wymieniliśmy jeszcze parę zdań i wyszliśmy z klubu.
Więcej grzechów nie pamiętam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz