Trish
Całe kilka godzin na basenie spędziłam na trenowaniu i wspominaniu dawnych czasów z Florentem. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo za nim tęskniłam. W trakcie przerw na nabranie oddechu po przepłynięciu dowolnym kilkunastu basenów gadaliśmy jak najęci. Poczułam się wtedy jakby coś, czego mi brakowało, wróciło do mnie. Poza tym mężczyzna nie mógł mnie ot tak zostawić; w końcu rozdziewiczył moje usta. Dobra, to nie brzmi najlepiej, więc wytłumaczę. Jak już wcześniej wspomniałam, Florent był kiedyś moim instruktorem. Wtedy tak właściwie umiałam przepłynąć tylko dwadzieścia metrów, a to co najmniej okropny wynik. Na jednej z naszych sesji znacznie przeceniłam swoje możliwości i zakończyło się resuscytacją, wykonaną właśnie przez tegoż jegomościa. Możliwe, że zawdzięczam mu życie.
Czas mijał błyskawicznie - nim się obejrzeliśmy trzeba było się zwijać. Podczas rozstania przy wyjściu umówiłam się na następne spotkanie i jeszcze raz mocno przytuliłam Florenta. Naprawdę lubiłam to robić, chociaż czułam się przy nim jak karzeł. Nadszedł ten czas i machając, pływak udał się w swoją stronę.
- Nie można było dłużej, co? - zapytał gderliwie Allen.
- O - odwróciłam się w jego kierunku, nagle przypominając sobie o jego obecności - Sory... - speszyłam się - Tak trochę głupio wyszło - zrobiłam zakłopotaną minę.
Brunet posłał w moją stronę mordercze spojrzenie.
- Ej, no okej, rozumiem, że chamsko cię ignorowałam (chociaż nieumyślnie), ale nie musisz się aż tak spinać - z każdą chwilą czułam się coraz niezręczniej - Zresztą od samego początku mówiłam, iż jestem tu by pływać.
W odpowiedzi na moje tłumaczenie dobiegło mnie westchnienie, na które zareagowałam zakładając kaptur na głowę, po czym w milczeniu skierowałam spojrzenie w kierunku nadjeżdżającego autobusu.
~ w akademiku ~
W porównaniu z moim pożegnaniem z Florentem, te z Allenem było oziębłe. Kurde, nie chciałam, by tak to wyszło.
Wyrywając się z przygnębiających myśli, wbiegłam do pokoju i śpiewnym głosem zawołałam do siedzącej na łóżku Rose:
- Wróciłam! Byłam na basenie i wiesz kogo spotkałam?!
- Nie drzyj się - wyczułam zaburzenie.
Nie tracąc żadnej chwili, rzuciłam swoje rzeczy na podłodze i rozmówiłam z dziewczyną.
Czas mijał błyskawicznie - nim się obejrzeliśmy trzeba było się zwijać. Podczas rozstania przy wyjściu umówiłam się na następne spotkanie i jeszcze raz mocno przytuliłam Florenta. Naprawdę lubiłam to robić, chociaż czułam się przy nim jak karzeł. Nadszedł ten czas i machając, pływak udał się w swoją stronę.
- Nie można było dłużej, co? - zapytał gderliwie Allen.
- O - odwróciłam się w jego kierunku, nagle przypominając sobie o jego obecności - Sory... - speszyłam się - Tak trochę głupio wyszło - zrobiłam zakłopotaną minę.
Brunet posłał w moją stronę mordercze spojrzenie.
- Ej, no okej, rozumiem, że chamsko cię ignorowałam (chociaż nieumyślnie), ale nie musisz się aż tak spinać - z każdą chwilą czułam się coraz niezręczniej - Zresztą od samego początku mówiłam, iż jestem tu by pływać.
W odpowiedzi na moje tłumaczenie dobiegło mnie westchnienie, na które zareagowałam zakładając kaptur na głowę, po czym w milczeniu skierowałam spojrzenie w kierunku nadjeżdżającego autobusu.
~ w akademiku ~
W porównaniu z moim pożegnaniem z Florentem, te z Allenem było oziębłe. Kurde, nie chciałam, by tak to wyszło.
Wyrywając się z przygnębiających myśli, wbiegłam do pokoju i śpiewnym głosem zawołałam do siedzącej na łóżku Rose:
- Wróciłam! Byłam na basenie i wiesz kogo spotkałam?!
- Nie drzyj się - wyczułam zaburzenie.
Nie tracąc żadnej chwili, rzuciłam swoje rzeczy na podłodze i rozmówiłam z dziewczyną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz