Rose
Pożegnałam się z Alex i zorientowałam, iż na placu przed szkołą zostałam tylko ja. Trish pewnie znudziło się sterczenie z boku i wróciła do pokoju, więc ja postanowiłam, iż nie będę gorsza i również udałam się w stronę akademika. Zanim jednak zdążyłam gdziekolwiek dojść usłyszałam odległy głos Kamila.
- Rose! - wielkodusznie odwróciłam się w stronę zadyszanego youtubera, który opierał się o kolana i próbował złapać oddech - Cześć - sapnął.
- Joł - odparłam, patrząc na niego z ciekawością. Normalni ludzie nie sprintują do siebie bez powodu, więc miał pewnie jakieś ukryte zamiary.
- Uf... - wykrztusił, prostując się - Mam do ciebie sprawę.
- Dawaj.
- Em... lubisz kanapki? - zapytał, zerkając na mnie w dziwny sposób, jakby próbując mi coś przekazać spojrzeniem.
- Chyba taak - odpowiedziałam z rezerwą, w razie czego ustawiając się w pozycji dogodnej do użycia glana. Zostałam zaszczycona uśmiechem.
- Najs. Chcesz do mnie na chwilę wbić? - niby zadał pytanie, ale już począł zmierzać w kierunku swojego bractwa.
- Żadnych ukrytych zamiarów? - upewniłam się, zrównując z nim tempo.
- Żadnych.
~ niedługo później ~
- Po kanapki pójdziemy w przyszłym tygodniu w piątek, musimy być przy ul. Niepodległości o dziewiętnastej, a potem skręcić w jedną z mniejszych alejek. Tam dokonamy transakcji - opowiadał mi szczegółowo swój misterny plan Kamil. Nie wiedziałam za bardzo o co chodzi, lecz z grzeczności nic nie mówiłam. Zazwyczaj zaprasza się dziewczyny do restauracji na jakąś wykwintną kolację a nie na kanapkę, ale cóż, pensja youtubera chyba nie pozwala mu na takie luksusy.
- Kurde - rzucił po chwili swobodnej ciszy mój towarzysz.
- Co? - pstryknęłam kostkami.
- Nie spodziewałam się, że będziesz zainteresowana takimi rzeczami - z tymi słowami Degenerat usiadł na podłodze i oparł plecy na ścianie, patrząc na mnie z zaintrygowaniem, a ja parsknęłam.
- Wolałabym znowu zagrać z tobą w Lola, jednak skoro naprawdę aż tak ci zależy na kanapkach to spoko.
- Pogramy kiedy indziej, w tym tygodniu nie mam czasu. Ostatnio nazbierało się sporo nowego materiału, a ja...
- Wyżywałeś się na krześle, ukazując swoją artystyczną duszę - przerwałam mu - Wiem.
Kamil zrobił niewyraźną minę.
- Czyli przeczucie mnie nie myliło - zaśmiał się zmieszany - Tak mi się jakoś wydawało, że byłem obserwowany.
- O... - spaliłam buraka, uświadamiając sobie, iż tak właściwie na każdym wykładzie z nietaktem wgapiałam się w plecy kolegi i wprawiałam w zakłopotanie - Sory... tak... wyszło? - rzekłam z obawą, nie umiejąc wytłumaczyć się z własnego zachowania.
- Nie no, nic się nie stało - chłopak delikatnie uniósł kąciki ust w górę - Cieszę się, że byłaś to ty a nie jakiś psychol. Pomijając to... nie mogę się doczekać przyszłego piątku - tutaj następuje nonszalanckie mrugnięcie.
- Rose! - wielkodusznie odwróciłam się w stronę zadyszanego youtubera, który opierał się o kolana i próbował złapać oddech - Cześć - sapnął.
- Joł - odparłam, patrząc na niego z ciekawością. Normalni ludzie nie sprintują do siebie bez powodu, więc miał pewnie jakieś ukryte zamiary.
- Uf... - wykrztusił, prostując się - Mam do ciebie sprawę.
- Dawaj.
- Em... lubisz kanapki? - zapytał, zerkając na mnie w dziwny sposób, jakby próbując mi coś przekazać spojrzeniem.
- Chyba taak - odpowiedziałam z rezerwą, w razie czego ustawiając się w pozycji dogodnej do użycia glana. Zostałam zaszczycona uśmiechem.
- Najs. Chcesz do mnie na chwilę wbić? - niby zadał pytanie, ale już począł zmierzać w kierunku swojego bractwa.
- Żadnych ukrytych zamiarów? - upewniłam się, zrównując z nim tempo.
- Żadnych.
~ niedługo później ~
- Po kanapki pójdziemy w przyszłym tygodniu w piątek, musimy być przy ul. Niepodległości o dziewiętnastej, a potem skręcić w jedną z mniejszych alejek. Tam dokonamy transakcji - opowiadał mi szczegółowo swój misterny plan Kamil. Nie wiedziałam za bardzo o co chodzi, lecz z grzeczności nic nie mówiłam. Zazwyczaj zaprasza się dziewczyny do restauracji na jakąś wykwintną kolację a nie na kanapkę, ale cóż, pensja youtubera chyba nie pozwala mu na takie luksusy.
- Kurde - rzucił po chwili swobodnej ciszy mój towarzysz.
- Co? - pstryknęłam kostkami.
- Nie spodziewałam się, że będziesz zainteresowana takimi rzeczami - z tymi słowami Degenerat usiadł na podłodze i oparł plecy na ścianie, patrząc na mnie z zaintrygowaniem, a ja parsknęłam.
- Wolałabym znowu zagrać z tobą w Lola, jednak skoro naprawdę aż tak ci zależy na kanapkach to spoko.
- Pogramy kiedy indziej, w tym tygodniu nie mam czasu. Ostatnio nazbierało się sporo nowego materiału, a ja...
- Wyżywałeś się na krześle, ukazując swoją artystyczną duszę - przerwałam mu - Wiem.
Kamil zrobił niewyraźną minę.
- Czyli przeczucie mnie nie myliło - zaśmiał się zmieszany - Tak mi się jakoś wydawało, że byłem obserwowany.
- O... - spaliłam buraka, uświadamiając sobie, iż tak właściwie na każdym wykładzie z nietaktem wgapiałam się w plecy kolegi i wprawiałam w zakłopotanie - Sory... tak... wyszło? - rzekłam z obawą, nie umiejąc wytłumaczyć się z własnego zachowania.
- Nie no, nic się nie stało - chłopak delikatnie uniósł kąciki ust w górę - Cieszę się, że byłaś to ty a nie jakiś psychol. Pomijając to... nie mogę się doczekać przyszłego piątku - tutaj następuje nonszalanckie mrugnięcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz