sobota, 27 lutego 2016

Szkoła Marzeń

Szkoła Marzeń 

Trish

Wysoka, na pierwszy rzut oka spokojna dziewczyna przeszła przez wielką bramę, prowadzącą do ogromnego, nienagannie wyglądającego budynku. Spojrzała na błyszczące w świetle dnia okna i piękne rzeźby, stojące tuż obok schodów, które prowadziły do potężnych drzwi wejściowych.
Ciekawe, co tak naprawdę mnie tam czeka - pomyślała.
Niedawno ukończyła dziewiętnaście lat, a jej marzeniem było zostać znanym, docenianym i przede wszystkim doświadczonym pediatrą. Chciała pomagać ludziom, miała do tego korzystne warunki. Uczelnia im. Jeszcze Nwm, znanego greckiego lekarza, matematyka i filozofa była najlepszą w całym kraju i jedną z najbardziej prestiżowych na świecie. Dostanie się do tej szkoły było dla Trish szokiem. Złożyła zgłoszenie niemal pewna odrzucenia, jednak około dwa tygodnie później odebrała list z dokumentem potwierdzającym przyjęcie. Przez co najmniej dwa dni chodziła po tym wydarzeniu nie mogła zrozumieć co się tak właściwie stało. Owszem, miała bardzo dobre oceny, jednak aby dostać się do tej szkoły potrzeba czegoś więcej niż tylko niż przyzwoitych stopni i wzorowego zachowania. Potrzeba znanego nazwiska i pełnego portfela, czego Trish nie posiadała. Jej rodzina od lat zmagała się z kryzysem finansowym oraz nie zajmowała się niczym szczególnie ważnym dla państwa. Nie cieszyła się popularnością.
Nastolatka chciała to odmienić. Chciała zapewnić rodzicom szczęśliwą, spokojną starość i zdobyć pieniądze, które dałaby młodszej siostrze, by mogła pójść do równie poważanej szkoły jak ona.
Blondynka z determinacją przymrużyła oczy i zmierzyła uczelnię chłodnym wzrokiem. Miała wrażenie, że mimo popularnie używanego określenia "Szkoła Marzeń" może okazać się prawdziwym piekłem.

Rose

Dziewczyna z krótkimi, bordowymi włosami postawiła torbę podróżną na poręczy, znajdującej się na schodach i zerknęła na telefon. Tak jak się jej zdawało, dostała wiadomość. To od mamy.
"Mam nadzieję, że spodoba ci się życie studenta. Baluj jak nigdy w życiu, ale nie zapominaj o nauce! ;) "
Rose skrzywiła się nieznacznie i szybko odpisała pojedynczym "dziękuję". Przyjechała do Corrowton tylko po to, by studiować architekturę, nie po to, by chodzić na imprezy i dawać dupy losowym chłopakom z jej bractwa. Rose była jak księżniczka. Chciała, aby na uniwersytecie im. Jeszcze Nwm wszystko poszło po jej myśli. Nie było mowy o poprawkach czy przerwaniu studiów.
Rose, mimo niskiego wzrostu, mierzyła wysoko. Jej celem było zarabianie pieniędzy, by żyć w luksusie. Na samą myśl o tych wszystkich debilach, których z pewnością spotkam na swojej drodze, tak kurwa, definitywnie - pomyślała. Już w gimnazjum miała takich ludzi po dziurki w nosie, a w liceum przebrała się miarka. Jeżeli teraz spotka kogoś takiego, to nie ma przebacz. Rose będzie szczera z tym co myśli, jednak w na tyle dyskretny sposób, że nie wywalą jej ze szkoły.

Na myśl o tym co czeka ją w następnych latach uśmiechnęła się złowieszczo, po czym zabrała torbę z poręczy i włożyła słuchawki w uszy i puściła nowy album Get Scared, znanym innym ludziom jako muzyka szatana, którym tak właściwie ta niska osóbka była.

Annie


Annie staneła w środku całego zgiełku na uczelni im. Jeszcze Nwm. Tak bardzo chciała się tam przecież dostać. Zobaczyła te rzeźby i malowidła od najzdolniejszych artystów, lecz chwilę potem stwierdziła w myślach "Na co, po co to wszystko?". Była typowym umysłem ścisłym i nie rozumiała sztuki.  Owszem, podobały jej się te wszystkie sławne dzieła, ale nigdy nie umiała się sprecyzować albo odnieść do obrazu. Była to dla niej czarna magia.
W drugiej gimnazjum uzmysłowiła sobie, że chce zostać lekarzem, a dokładniej pediatrą. Zawsze uwielbiała dzieci, więc ten kierunek okazał być się strzałem w dziesiątkę.
Wszyscy zawsze zwracali uwagę na charakterystyczność dziewczyny. Była wysoka i szczupła, a jej włosy  przyciągał wzrok niejednego przechodnia; były koloru jasno rudego. Była ona dziewczyną niezwykle ambitną i zawziętą. Kiedy coś sobie już postanowi, idzie do celu po trupach. Od kilku lat chodziła na siłownię, jest wiecznie niezadowolona ze swojej sylwetki, więc uznała, że w wolnym czasie pomiędzy zajęciami na uczelni, nie będzie przecież tracić czasu na imprezy. Woli wykorzystać ten czas produktywnie. Na ćwiczenia i naukę. No więc dalej stała jak słup soli i wgapiała się w ten ogrom wszystkiego. Zaraz potem, wybita z transu, ruszyła do swojego nowego pokoju w akademiku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz